Miot „E” to już bardzo duże łobuzy. Biegają po całym mieszkaniu tupiąc jak słoniątka, wspinają się wszędzie, okupują górę drapaka, wchodzą człowiekowi pod nogi lub na głowę w nocy… Ekspert życzy sobie żeby go brać na ręce i na kolana miaucząc przy tym głosem sugerującym, że skoro on żąda to tak ma być 😉 Ekstaza to największa rozrabiaka, jak jest gdzieś rozróba to wiadomo, że to jej sprawka 😉 A Energia to taka cicha woda… Niby trzyma się z daleka, ale potem nagle jakimś cudownym zrządzeniem losu znajduje się ją na swoich kolanach, albo przytuloną obok 😛
Miot „F” to jeszcze maleństwa. Przyszły na świat 30 kwietnia. Chłopcy bardzo się śpieszyli i chcieli wyjść jednocześnie, a że obaj szli pośladkowo i wsadzili tylne łapki w kanał rodny to zrobili mamie problem i trzeba było pomagać cesarką 😉 Chłopcy mogą się poszczycić baaardzo pokaźnymi wagami urodzeniowymi, bo aż 120g i 130g! A Banshee… jak to Banshee, musiała coś wymyślić. Mianowicie nie pasowały jej szwy na brzuszku, które postanowiła wyciągnąć zębami, w związku z tym chodzi teraz w stylowym kaftaniku i wygląda przezabawnie 😉